Dla kogo biofeedback?

Można powiedzieć, że dla naszego mózgu urządzenia biofeedback są tym, czym siłownia dla mięśni. Porównanie to oczywiście ma swoje wady, bo przecież nie każdy uznaje za wartościowe stawanie się kulturystą. Co zatem atrakcyjnego może dać trening mózgu, żeby warto się nim zainteresować? Tak naprawdę to nie wiem, czy to, co mnie w nim fascynuje, w jakikolwiek sposób może okazać się dla Ciebie przydatne.

Poniżej przedstawię mój sposób patrzenia na biofeedback. Jeśli znajdziesz w tym dla siebie inspirację i zaproszenie do przygody z tymi urządzeniami, to bardzo się cieszę. Jeśli nie to również się cieszę, że mogłem być w jakiś sposób przydatny przy wyrobieniu zdania na temat biofeedbacku, nawet jeśli jest to zdanie zupełnie inne niż mój punkt widzenia.

Wielu ludzi chciałoby w swoim życiu reagować inaczej. Mieć większy „święty spokój”, kiedy jak zwykle wrzeszczy szef, lepszą koncentrację na wykonaniu zadania, czy umiejętność podejmowania decyzji w dobrym stanie emocjonalnym, bez stresu i z możliwością rozważenia tematu z różnych perspektyw. Trening urządzeniami biofeedback umożliwia te rzeczy.

Ostatnie kilkanaście lat rozwoju neurobiologii to zupełna rewolucja. Badania dr. Richarda Davidsona czy dr. Sary Lazar wyraźnie pokazują, że mózg jest neuroplastyczny czyli zdolny do przebudowy. Ma to niezwykłe konsekwencje, ponieważ oznacza, że możesz wysłać mózg na mentalną „siłownię”. Utrwalone kiedyś reakcje wcale zatem nie muszą być ciągle powtarzane, jeśli Ci nie odpowiadają. Możesz swój mózg nauczyć nowych sposobów reagowania.

Dzięki biofeedbackowi masz możliwość zastosować mentalny trening, który przebuduje Twoje połączenia neuronowe a w efekcie – sposób reagowania na otaczającą Cię rzeczywistość niezależnie od tego czy jesteś sportowcem, zestresowanym szefem czy rodzicem trójki nadaktywnych dzieci.

Samo słowo „biofeedback” pochodzi od dwóch innych: „bio” czyli dotyczący organizmów żywych i „feedback” czyli z angielskiego oznaczające informację zwrotną, sprzężenie. Więcej możesz poczytać tutaj. Interesuję się wpływem różnych form pracy z ciałem na jakość życia i budowę relacji i dla mnie biofeedback jest po prostu informacją zwrotną o tym, co przeżywa i czuje ciało reagując na różnego rodzaju bodźce z rzeczywistości.

W praktyce oznacza to monitorowanie przez komputer np. częstotliwości fal mózgowych, oporności skóry czy pracy serca. Te informacje pozwalają ustalić, w jakim stanie jesteś, ile jest w Tobie stresu, jakim poziomem koncentracji aktualnie dysponujesz oraz jakie posiadasz kompetencje … w zmianie tych stanów. Urządzenia te bowiem potrafią nauczyć Cię na przykład obniżania tętna, co ma wiele praktycznych zastosowań np. zdolność relaksacji czy łatwiejsze zasypianie.

Urządzenia mierzące częstotliwość fal mózgowych jak pokazują badania są w stanie nauczyć Cię lepszej koncentracji w realizacji zadań co może mieć zastosowanie zarówno w treningu sportowym jak i w pomocy dzieciom ze zdiagnozowanym ADD/ADHD. Również weterani wojenni cierpiący na syndrom stresu pourazowego (PTSD) często po treningu biofeedback poprawiają jakość swojego życia i relacji z innymi.

Jak pokażę później na blogu, dobre efekty uzyskują ludzie, którzy stosuję ten trening w nauce medytacji. Zastosowań jest wiele i kolejne lata rozwoju neurobiologii dopiero pokażą ogrom możliwości. Dla mnie jednak w tym treningu najbardziej doniosłe jest to, że ostatecznie pomaga w coraz lepszy sposób budować relację ze samym sobą i z innymi. Czyli zwiększać jakość życia.

Badania pokazują, że żeby zostać mistrzem w dowolnej dziedzinie (sport, muzyka i inne), mózg człowieka potrzebuje ok. 10 000 godzin ćwiczeń. Na szczęście w większości dziedzin naszego życia nie potrzebujemy być od razu mistrzami, wystarczy, że po prostu dobrze opanujemy pewną umiejętność. Tutaj badania pokazują, że wystarczy ok. 50 godzin treningu. Zatem czy widzisz korzyści dla siebie lub kogoś bliskiego z wykorzystania urządzeń do biofeedbacku? Jeśli tak, to zapraszam.

Paweł Walczak

mindplace.pl